Spowodował „parkingową kolizję” ale poniesie dotkliwe konsekwencje
Kodeks wykroczeń mówi, że kto prowadząc pojazd poza drogą publiczną, strefą zamieszkania lub strefą ruchu, nie zachowuje należytej ostrożności, czym zagraża bezpieczeństwu innej osoby, podlega karze grzywny albo karze nagany. W takich przypadkach kierujący mogą sami dojść do porozumienia, co do wynagrodzenia szkody przez sprawcę. Gdy jednak żadna ze stron nie poczuwa się do winy zwykle na miejscu potrzebni są policjanci.
W przypadku wczorajszej (28.06.2024) kolizji, która miała miejsce w Lipnie na parkingu jednego z marketów poszkodowana wezwała policjantów, bo sprawca oddalił się. Po tym jak cofając uderzył w auto zgłaszającej, kobieta próbowała zatrzymać go, aby z nim porozmawiać. Ten jednak nie zareagował i odjechał. Po sporządzeniu oględzin policjanci ustalili gdzie zamieszkuje kierujący hyundaiem i pojechali do jego miejsca zamieszkania. Mężczyzny nie było na miejscu, jednak zauważyli, że pojazd zgodny z opisem właśnie nadjeżdża.
63-latek kierujący hyundaiem był zaskoczony wizytą policjantów i utrzymywał, że owszem był dziś przy sklepie, przy którym doszło do kolizji, ale w żadnym takim zdarzeniu nie brał udziału. Ślady na jego aucie zaprzeczyły tej wersji.
Ponadto podczas rozmowy funkcjonariusze wyczuli od mieszkańca Lipna zapach alkoholu. Okazało się, że ma w organizmie ponad 2,5 promila wysokoprocentowego trunku. Podczas sprawdzenia w systemach policyjnych wyszło też na jaw, że mężczyzna w ogóle nie powinien wsiadać ze kierownicę, bo prowadził w stanie nietrzeźwości nie pierwszy raz i za to kilka lat temu stracił uprawnienia do kierowania pojazdami.
Teraz czeka go odpowiedzialność za dwa wykroczenia i przestępstwo. Ponieważ był już wcześniej skazany prawomocnym wyrokiem za prowadzenie w stanie nietrzeźwości grozi mu wysoka grzywna, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.